Nigdy sie nie obudzić,spać z...
Nad kartką białego papieru pod ciemnym
niebem usnąłem .
Śniłem na jawie obudzić się chciałem.
Ciebie ujrzałem, obleczoną wiankiem polnych
kwiatów jak promyk słońca,
Przebijający się przez chmury w dzień
ponury stałaś Ty.
Długo patrzyłem,czekałaś na mnie będąc nocą
nadchodzącą.
Patrząc w blask zabłąkanych gwiazd zdawało
by się,
Że widzę pasmo twych płaczących włosów.
Księżyc obły z zawiści i zazdrości za
purpurowymi chmurami skrył się,
Gdyż zobaczywszy blask twoich oczu
szarzejąc stracił swoje magiczne
właściwości
O Hadesie okrutny wynurzający się z
czeluści Aheronu,
Dlaczego już chcesz ją zabrać? Jak
Persefonę piękną!
Księżyc za sromotnymi chmurami ukrył
cię.
Ty znikłaś, ktoś otworzył stęp,a ja
obudziłem się żałując że to był sen.
Patrząc na białą czysta kartkę znów
myślałem czemu znów nic nie napisałem,
Lecz są ślady,wiem! że płakałem.
Sen na jawie to demonów złudy. A życie to demon.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.