Nikotyna - lek czy toksyna ?
Z ręki mu kieliszek spada
Usta drżą, twarz - cała blada
Zaraz znów mu się dostanie
Żona sprawi tęgie lanie.
Więc ucieka w cichy kąt
By nikt nie czuł dymu swąd
I choć w sercu już coś kłuje
Skręt z kieszeni wyskakuje
Ta przyjemność, ta jedyna
Lek w bezdusznym świecie - nikotyna
Drżącą ręką, z psim spojrzeniem
Pali skręta pod sklepieniem
Nikotynowe receptory w jego ciele
Chłoną żwawo cudne ziele.
Czując się jak Wielki Pan
Mózg przechodzi w błogi stan.
I depresja, wszelki lęk,
W zapomnieniu ginął w net
Z pewnym krokiem, miną hardą
Do środka bierzy twardo.
Teraz żonka niech się chowa
Idzie wszak biologiczna odnowa.
I kto powie, kto zaprzeczy
Że narkotyk ten nie leczy.
Choć uzależnienie ma
Lepszy jest niż terapeuta.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.