Noc bez świtu
Nie mogę dłużej wciąż płynąć,
na falach morza emocji.
Chciałbym skryć się głęboko,
tam gdzie nie dotrze światło dnia.
Ani ciepło ludzkich rąk.
Mógłbym zacząć w ciszy podziwiać
piękno nieskalanych ciemności,
urzekający powab mroźnego świtu,
który nigdy nie nadejdzie,
zatopiony ponownie w mroku nocy.
Chcę na zawsze zatrzymać czas,
między zachodem a wschodem,
w niekończącej się oscylacji.
Niczym podwórzowego kundla,
na długim łańcuchu ciemności.
Chciałbym pozwolić soplom lodu
przeniknąć w głąb mojej świadomości,
skuć lodem żar mego sedna,
oddalić resztki ciepła z moich dłoni,
pocałunkiem bladej królowej śniegu.
A później trwać tak w ciszy,
spętany pajęczyną niepamięci,
pozbawiony uczuć niepokornych
i zastanawiać się w samotności,
czy pozwolić kiedyś powrócić świtu.
Komentarze (6)
Witaj Wiero. Trafiłaś w samo sedno.
Czasami emocje, uczucia są tak silne, że człowiek nie
chce już nic czuć i o tym jest ten wiersz.
Pozdrawiam
Witam, czasem emocje są zbyt silne, górują, ciężko
złapać oddech, grunt to zachować spokój, ja kocham
wschody słońca, jak dzień się budzi, nadzieja się
budzi, nadziei dużo życzę, wschody słońca nad jeziorem
to coś pięknego, magicznego, optymistycznego, życzę
wielu pięknych chwil, smutkom, samotności mówimy nie.
Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
Bardzo smutno
Miłego:-)
mariat. Nie zatonę, spójrz na datę powstania wiersza,
poza tym każdy by chciał, aby linijki w wierszach
tylko grzały, ale życie podaje nam różne rzeczy.
Zrobiło mi się zimno:(
brzydkie masz chcenie, szybko zatoniesz w czarnej mgle
i będzie 'be'.
O ile byłoby ciekawiej, gdyby te 25 linijek grzało w
czasie czytania, a nie mroziło.
Za wyrazistość przekazy 0,7 pkta, reszta - głównie
meritum planów - in minus wszystkie punkty.