Noc w której uciekłem szaleńcowi
Witaj załamany świecie
Konwulsjo upadku
Czy zawsze będziesz się powtarzał?
Cudowne chłodne powietrze,
łagodzi ból panicznego szaleństwa
Powoli jak zza mglistej nocy
Wracają wspomnienia
Budzę się, zasypiam, oczy mam otwarte
Rozmowy, przeżycia, ta normalność
Nawet z uśmiechem nagle się oswajam
Świat jakby wznawia swój rytm
Noc jest ciemna
Moje dłonie białe..
.. ale moje
Ucieczka od stanu skończenia
Teraz zaczyna się świat
Kiedy stawiam ci czoło
I nic nigdy nie jest tak naprawdę
stracone
:)
Komentarze (2)
Podoba mi się. Dobry wiersz...nic nigdy nie jest
stracone...
Trochę na wyrost, ale idea ciekawa. Taki typ poezji
lubię. Duży plus za białe dłonie.