nocne impresje na kotwicowisku
Jacht tańczy na kotwicy aksamitnej ciszy
senne fale gadają z burtami
Zasnął nawet wpół pieśni ciężki łańcuch
kotwiczny
Utulony modrymi szumami
Maszt wysmukłą swą kibić ubrał w suknię z
atłasu
Diamentowym przepasał Orionem
I perłową poświatę sponad brzegów
Wszechczasu
W diadem topu wpiął na ochronę
Pokład wtopił się w ciemność, już kajuty
czekają
Na powieki rzęsami zapięte
Lecz gwiazd srebrnych okruchy w inny świat
nas wołają
Gdzie marzenia w odmętach zaklęte
Gdzie się snują po smukłych księżyca
promieniach
W rybich łuskach i w delfinów śpiewie
Wodorostów dotykiem zapomniane
wspomnienia
Ale czyje i o czym? – już nie
wiem...
I płyniemy w głębiny bezsennością
brzemienni
Z tą nadzieją niby kulą u nogi
Że dotkniemy dna serca zanim całkiem się
ściemni...
I wpłyniemy do portu bez trwogi...
....ten nocny obrazek przywieziony z jakiejś zatoczki na Kornatach dedykuję wszystkim przyjaciołom i czytelnikom na beju...
Komentarze (3)
Retty! Jestem pełen uznania za bogactwo słownictwa i
treści.
Na wantach Twój uśmiech lśni....
Pokład liczy, że i nań spadnie.....
Żagle chcą w Twych objęciach być...
A kajuta czeka, aż w niej zaśniesz
Wiersz pełen metafor ... dobrze się czyta, a yachty to
coś co mnie zawsze przyciąga