Nocne zauroczenie
Przez parapet nocą ciemną
na który kasztanów padają cienie
wpłynęło zmierzchem spragnionym ciszy
moje wdziękami twymi zauroczenie
wtuliło się w wachlarz rzęs uplecionych
z którego uwolni esencje tajemniczą
co spłynie po piersiach opadając na uda
gdzie pocałunki namiętne kotwiczą
zahaczyłem ramieniem o letnią sukienkę
którą wiatr polny przeniknął oddechem
chwyciwszy jej brzegów dłonią bladą
tchnąłem w nią lekkość nieskażoną
grzechem
wskakując za kołnierz bawełnianej
koszuli
rozsypało po mych plecach ziarno
namiętności
i zaszczepiło wieczną o sobie pamięć
nutą przelewanej co noc bezsenności
Komentarze (2)
Jak dobrze, że Cię znalazłam. Nie powiem jednak
dlaczego. To po pierwsze. Po drugie wiersz typowo
męski, liryczny i tak wielobarwny jak majowa łąka.
Czuje tu zapach i dostrzegam namiętne kolory. Pięknie
piszesz Marcin.
Dobre metafory, niesamowicie poetycki wiersz,warto go
przeczytać kilkakrotnie..