Nocny koszmar
To straszne ale nie zdazylo mi sie jesce
Chcę krzyczeć lecz,
Głos uwiązł mi w gardle
Chcę uciekać lecz
Nogi odmawiają mi posłuszeństwa
Chcę być gdzieś indziej
Lecz nie da się nic zrobić
Dlaczego tak się stało
Że bijesz mnie co noc
Kiedyś byłeś inny
Teraz jesteś potworem
Kiedyś chciałam być z tobą
Teraz nie mogę się od ciebie uwolnić
Kiedyś cię kochałam
Teraz nienawidzę
Powiedz dlaczego
Aż tak się zmieniłeś
Powiedz dlaczego
Przecież tak cię kochałam…
Przecież gdy jasność na dworze
Wszystko jest wspaniale
Gdy noc się zaczyna
Stajesz się potworem
Najpierw
Zrywasz ze mnie ubranie
Później
Bijesz i drapiesz po całym ciele
Nie bijesz po twarzy
Bo wiesz ze ktoś zainteresuje się mymi
ranami
Przez ciebie
Nie mogę wyglądać pięknie
Nawet dla samej siebie
By nie pokazać nikomu ran zadanych przez
ciebie
Gdy umrę przez ciebie
Będę cię nawiedzać
Byś nie zapomniał
Mnie swej wielkiej Miłości…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.