Nocy godziny groźne wielce
Miasto mnie przypisane rodzi lęk
- Zasypia budząc cienie grzechu.
Godzinami późniejszymi, w jądrze siedząc
Dusze zlane dniami w maszyny trybikach
Szukają spokoju
By zaćmić kolor szarości
Dać upust stłumionej złości
Ja między nimi
Cicho, dyskretnie czekam czasu
Kiedy nieistniejący znak dostanę
I jest! I słuch mi atakuje dzwon!
Dlaczego inni nie czują?
Ah, dzwonu nie ma.
Jednak mnie latarnie tak nagle napadając
Zatapiają w chwili jednej ziemię sczerniałą
Złota drobinami, promieni krzykiem
Oni wokół mnie
Nagle oddając ludzkie twarze
W pogoń za szczęściem podłym się rzucają
Niepokój zezwierzęcenia
Sięga wszelkiej chęci sklepienia;
Pragnę się oprzeć złej woli
A jednak w bagno skaczę pierwszy
Ja między nimi
Oni między mną
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.