NÓŻ
Umrzec nabijajac na pal wszystkie
wspomnienia
Blysk ostrza
Delikatnie pieszczacego moja szyje
Pamietasz?
Zwykla zabawa
Nawet to nas laczy...
Tchorzostwo?
Pie****ona ucieczka...
Rozcharatane cialo
Adrenalina dla zagubionych
Karmiac sie strachem
Igram z soba
To juz nie ma znaczenia
Przeciez to tylko gra...
Czasem poprostu ktos przegrywa
Kolyszac sie nad przepascia
Nie patrze w dol
Lek..
Ku*** mam dosc...
Czy wiesz jak to jest?
Stac na krawedzi...
Pozwol mi skoczyc
Pozwol choc raz mi przegrac...
Nakarmic ociezale pluca
chalstem powietrza
potem...
roztrzaskac sie czerwienia
o skaly naszego istnienia
Kazesz mi zostac
Pier***e to gadanie...
Mam byc jedna z dwoch
Ja i ona...
PoŁowiczne szczescie
Wole skoczyc...
Prosze o jedno
Znicze w kolorze
Teczowki Twoich oczu...
Nie prosze o kwiaty
Wspolczuje tym morderca
Zabic kwiat a potem
Z usmiechem na ustach
wreczac trupa...
to ma byc dowod?
przyjazni?
a moze milosci...
paradoks
Nigdy nie zrozumiem tego swiata...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.