Z nożem w dłoni…
W około mrok już zapadł,
Bo noc się głucha zbliża.
Dla mnie to nic nie znaczy,
Bo mrok to imię moje.
Życie moje sens straciło,
Bo Ciebie w nim zabrakło.
I siedzę sama zamykając oczy,
Bo otwarte widzą nóż na pościeli.
Dłoń moja gładzi rękojeść,
Bo wiem, że jeden ruch sprawi ukojenie.
Przez głowę poją myśli się toczą,
Bo nie wiem, co z życiem począć.
Bo przecież:
Ciebie już nie ma.
Ciebie już nie zobaczę.
Ciebie już nie dotknę.
Ciebie już nie musnę ustami.
A dłoń moja nóż już podnosi:
Siebie już nienawidzę.
Siebie już nie obronię.
Siebie już nie ujrzę w lustrze.
Siebie już nie pokocham.
Jednak jedno wiem na pewno:
Ciebie będę kochać wiecznie.
I teraz Z nożem w dłoni,
Spoglądam za okno.
Patrzę w dal,
Myśląc o Tobie.
Łza po policzku mym spływa,
Kapiąc na ostrze noża.
W piersi serce się wyrywa,
By ukoić ból i cierpienie.
Nie zobaczysz mnie już uśmiechniętej,
Lecz ujrzysz MNIE: Z nożem w dłoni i raną w
piersi.
by Dżoana
…miłość potrafi tak ranić, że człowiek myśli o wszystkim… …nawet tym najgorszym…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.