Nuta
Skoczyć na ratunek swej godności
Ryzykując otwarte złamanie kości
Nawet ból, przeraźliwy, samotności
Byle nie ustąpić truciźnie podłości
Lepiej mi skonać z głodu i zimna
Jak bezpańska stara wyleniała psina
Niżby ręka moja była zbrodni winna
Niżby duszą mą zawładnęła siła ciemna
Otoczony maszkarami w noc na pustyni
Gdzie nie chodzą nawet świeci Kapucyni
Odnajduje siłę jasną w dawidowej pieśni
Kolorowe kwiaty nadziei wtedy pączkują
Pszczółki w paski atomem nektaru,
częstują
którego oczy nie widzą palce świata nie
czują
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.