Obcość
Podchodzisz tu,
Dotykasz mnie.
Teraz Bóg,
Odpręża się.
Odzywasz się,
Chcesz tego, czego ja chcę.
Zawsze kiedy bardzo chcę,
Spadam wciąż, nie widzę nic.
To boli mnie.
Czegoś mi braknie ciągle.
I kiedy staram się,
Obmyć swą twarz,
Zaczynam znów gorzko łkać.
Brakuje mi ciebie, chłopcze.
Zamykasz świat,
Odwracasz się.
Powoli ja,
Skradam się.
Nie stoisz tam,
Gdzie chciałabym, abyś stał.
Zawsze kiedy bardzo chcę,
Spadam wciąż, nie widzę nic.
To boli mnie.
Czegoś mi braknie ciągle.
I kiedy staram się,
Obmyć swą twarz,
Zaczynam znów gorzko łkać.
Brakuje mi ciebie, chłopcze.
Pomóż, pomóż kochany,
To silniejsze niż ja.
Nikt nie jest doskonały,
Przecież wiesz, to ja...
Teraz już wiem.
Nie będę więcej prosić się.
Zawsze kiedy bardzo chcę,
Spadam wciąż, nie widzę nic.
To boli mnie.
Czegoś mi braknie ciągle.
I kiedy staram się,
Obmyć swą twarz,
Zaczynam znów gorzko łkać.
Brakuje mi ciebie, chłopcze.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.