obiad?
Smażąc kotlety
obcięte
z cudzego pośladka,
mieszając w garach
połacie zmęczonego
ciała,
dusząc pierś wiotką,
serca ściśnięte
trwogą śmiertelną,
pomyślałam:
Czy ja chcę zjadać
nieszczęścia bezmiar
doprawiony chemią?
Pieczeń spojrzała ciepło.
Krowia uległość.
Być może było jej przykro.
Kto chciałby żyć
tak krótko
i umierać
nadaremno?
Komentarze (3)
Niestety my ludzie jesteśmy skazani na ciężkie życie.
A wiersz bardzo ładny ;)
fajna treść wiersza ..super że ktoś zauważył co się je
w naszym dzisiejszym świecie ..pozdrawiam
Świetne spojrzenie z punktu widzenia zjadanych
zwierząt... Proponuje rozwiesić ten wiersz na drzwiach
do KFC... Podoba mi się... Pozdrawiam:)