Obłąkańczy sen I
Pierwsza z trzech części
Co twe słodkie usta szepczą? Nie, nie
powtarzaj proszę.
I bez słów wiem, co twe serce śpiewa.
Wiem, kiedy się raduje, kiedy kwaśną minę
miewa.
Och! Dawkuj mi truciznę delikatnie i po
trosze.
Twe uczucie wprost z serca me serce
zatruwa.
Tracę powoli siły, blednę, opętanie
dyszę,
Mimo grobowej ciszy weselny hałas słyszę
I czuję jak ma dusza na dwoje się
rozpruwa.
Szarpnęłaś mocniej, tkanina walczyć
przestała.
Wzięłaś połówki płótna, mocną nicią
tajemniczej mgiełki je złączyłaś.
Potem każdej chłodnej nocy kołysankę w ucho
mi sączyłaś,
Gdy ciepłym kocem namiętności okryte były
nasze ciała.
Z twoich jasnych, roześmianych oczu wielka
radość biła.
Godziła we mnie mocno, gdy jak Syzyf bez
nadziei byłem.
Dzięki niej, ciężki głaz na sam szczyt
wtoczyłem.
Mnie, zwykłemu śmiertelnikowi dana
nieśmiertelna siła.
Woń goździków, róż i fiołków wokół się
unosi.
Twój zapach niczym narkotyk krąży po mym
ciele.
Smak ust niczym dojrzałe wiśnie i słodkie
morele.
Kosz pełen owoców, z ogrodu wielkiej
tajemnicy ona dziś przynosi.
Komentarze (4)
czytam dalej przechodzac na czesc druga:)
Piękne słowa to jakby słońce w człowieku Wiersz jest
optymizmu wołaniem i wiarą w połączenie duchowe Dobry
Podoba mi się bardzo
Treść ok, forma lużna , byłaby lepsza bez rymów.
Skąd to znam, gdym u nieba bram?