Obojętność
Nie obchodzi mnie wasze zbawienie
grzechów przed majestatem odkupienie.
Nie obchodzą mnie wasze słabości
dzięki którym tworzycie zasad mnogości.
Nie obchodzi mnie wasza moralność
w której morzu zasad sami toniecie
jak na otwartym oceanie Titanic
uderzacie o górę lodową własnych ambicji
próbujecie się przebić przez obojętność
innych
sami będąc lodowcem szukacie winnych
by zachłysnąć się wodą cudzej krzywdy.
Nie obchodzą mnie wasze cierpienia
na których fundamentach można by
wybudować
World trade center stający w
płomieniach.
Nie obchodzi mnie wasza religia
na której to tarczy niesiecie własne
obawy
dobro czy zło, miłość czy nienawiść
subiektywne wybory którym podlegacie
w zasadach chaosu prawdy
z opaską na oczach szukacie
dokonując wyborów na oklaski czekacie
wasza percepcja krwawi poległa w walce
przebita ostrzem waszej woli
gdzie prawda z kłamstwem tańczy tango
gdy horyzont w ogniu stoi
pożar rozprzestrzenia się w takt muzyki
której to dyrygent wymknął się wam z pod
kontroli
każdy z nas jest melodią, zapisem
nutowym
instrumentem który określa własną
świadomość.
Nie obchodzi mnie zmysłów waszych wymiar
jestem milczeniem którego słońcem mowa
zimnym księżycem na niebie waszych lęków
obojętności szlakiem w lesie waszych
szeptów
wojną nie mająca początku ani końca
bogiem bez twarzy w lustrach prawd
waszych
człowiekiem żyjącym inaczej ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.