Od uśmiechu dzień zaczynam
Od uśmiechu dzień zaczynam,
Kiedy wstaję bladym świtem.
Bo jedynie fajna mina,
Da wrażenie znakomite.
Noc odpędzi zapyziałą,
Oczka szerzej nam uchyli.
I spojrzymy na świat śmiało,
Jakbyśmy się narodzili.
Rozbawiony zęby myję,
Szczotka furczy już radośnie.
Potem uszy, brzuszek, szyję,
Aż mi chęć do życia rośnie.
Do śniadania zasiąść czas,
Teraz lekko tik panuję.
Wargi skrzywię tylko raz,
Gdyż potrzebę taką czuję.
Tak przez cały boży dzionek,
Aż po noc, co dzień zakończy.
Mam uczucie rozbawione,
Uśmiech wie jak to połączyć.
Komentarze (7)
Spodziewałem się silniejszej pointy.
:)
bardzo optymistycznie tak trzymaj pozdrawiam
Bardzo dobra zasada ...trzeba zawsze wstawac prawa
noga i pewnie sie uda..
To prawda, najważniejsze to uśmiechem powitać nowy
dzień. Cieplutko pozdrawiam
Też do lustra zęby szczerzę
i ten w lustrze też szczerzy
mój to uśmiech oryginalny
ten drugi mniej szczery
Pozdrawiam serdecznie
Od rana z humorem,tak trzymaj:)