Odbicie w krwawym lustrze
Boli...mimo wszystko
Bezkształtna,ohydna kreatura
zagląda w złote kryształowe lustro
po drugiej jego stronie
nie ma odbicia,jest pusto
kryształki migotają,nie tworząc odbicia
rozmywają się na tysiące krpoli szkła
usta zakrwawione na szkle się pojawiają
krzycząc mi w twarz:"To nie była ta!"
Zegar przestaje wybijac czas
na lustrze rysują się krwawiące pręgi
zamierają w bezruchu wskazówki
spotykają się przeciwne widnokręgi
Stanął czas,ucichł natłok myśli
zniknął strach,ja sam,Ty sama
został tylko krążek i kilka słów
fatalna iluzja,lustrzana fatamorgana
"Cztery prawdy o miłości" kiedy milczysz,kochaja kiedy mowisz zatykaja ci usta, kiedy krzyczysz,chca zabic, kiedy odchodzisz,płaczą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.