Odchodząc
Żyliśmy jak w bajce, w tej pięknej zielonej
krainie,
Dookoła nas był smutek, ciężkie
westchnienia i żal,
Ja kochałam wiosnę, ty wolałeś zimę,
Dałeś mi bukiet stokrotek a ja zrobiłam ci
szal.
Chodziliśmy boso po zapłakanej porannej
trawie,
Trzymając w rękach buty, szczęście i
słońce,
Kiedy wiatr przestawał krzyczeć, mówiłeś
"tu ci pomnik postawię,
Z liści i kwiatów zlepionych łzami, tu na
łące".
Trwaliśmy kilka ładnych chwil w tym śnie
niespełnionym,
Czytając od deski do deski nasze
przeznaczenie,
Co ja mam teraz zrobić z mym sercem
rozkrwawionym?
Jak mam zabić to pulsujące we mnie
cierpienie?
Odpływasz powoli do miejsca, gdzie gaśnie
iskra życia,
Dryfując na rzece powstałej z moich łez
pełnych tęsknoty,
Nie mam już nic do stracenia, nie mam
niczego do ukrycia,
Z sercem płonącym od bólu, oczami
opuszczonej sieroty.
Zabierz mnie tam, gdzie twa dusza płynie,
Przytul mnie raz jeszcze, wyszeptaj coś do
ucha,
Nie pytaj o moje życie, i ono kiedyś
przeminie,
Zasnuj mnie w swej ciszy, gdzie nikt nie
słyszy, nie słucha...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.