Odszedłeś
Odszedłeś. Odszedłeś na zawsze.
Już nigdy me oczy nie ujrzą rozświetlonej
twarzy...Zaburzyłeś równowagę, a ja wciąż
stąpam po chyboczącej się linie.
Czy spadnę czy znów ją odzyskam?
Zamknąłeś drzwi przeszłości, wyrzuciłeś
kluczyk. W obłędzie chcę go znaleźć, choć
wiem, że nie mogę...Otworzyłeś drzwi nowe,
drzwi przyszłości. Nie mogę zamknąć ich
przed Tobą. To Twoja szansa.
Tak w mych oczach ideałem pozostaniesz,
a ja powiem, że zakochiwać się nie ma
sensu,
gdy nie ma to przyszłości.
Tak więc dziś powracam do swojej starej
filozofii..o dobrej samotności. To moje
powołanie, a Ty krocz w szczęściu swym...
Komentarze (1)
Niby dziewczyna o rytmicznie brzmiącym nicku, a wiersz
czytalo mi się dość ciężko, powiedziałabym
chaotycznie. Może to w danej chwili stan równowagi,
hhmmm. Bywa tak często. Mam nadzieję,że wszystko
szybko minie.