Ofiary losu
Ten wiersz jest z życia wzięty,ale ta sytuacja nie miała miejsca z moim udziałem
Dziś dzień wypłaty,a mąż nie wraca.
Żona nerwowo telefonu szuka.
Wreszcie znalazła,numer wybija,
choć drżąca dłoń myli cyferki.
Udało się,numer właściwy.
Jednak co z tego,jak nie odpowiada.
Czy to przypadek,czy znów to samo,
że to małżonek wykręcił jej numer?
A obiecywał jeszcze dziś rano,
że wróci wcześniej i ją gdzieś zabierze.
Ona z głębi serca chciała w to uwierzyć,
ale ja nigdy w to nie uwierzę.
Pieniędzy zabrakło już tydzień temu
w sklepie na zeszyt zakupy brała.
Dzisiaj mężowi,aby nie był głodny
na kościach zupę ugotowała.
Facet zarabia marne tysiąc złoty,
nie zawsze jest w stanie iść do roboty.
Ona siedzi w domu,bo ma małe dziecię,
które najważniejsze jest dla niej na
świecie.
Gdzie jest ojciec dziecka,gdzie głowa
rodziny
w której knajpie siedzi i czuje się bez
winy?
Dziecko ssie mleko matki,więc nie
głoduje,
lecz ona głodna siedzi i męża wypatruje.
Mimo wszystko go kocha,bo jest dobrą
kobietą,
lecz jak długo to zniesie?
Ile jeszcze razy będzie samotnie czekać na
męża,
ile razy głodować?
Czekam wytrwale na koniec tego
zdarzenia,
choć jestem pewien jego zakończenia.
Pewnie historia znów się powtórzy.
Przyjdzie zły człowiek i spokój w domu
zburzy.
Widziałem to nie raz przez okna swego
domu.
Jednak nie mówiłem o tym wcześniej
nikomu.
Zrozumiałem,że jestem współwinny tego,
co tam się działo,tego zła całego.
Tym razem jej pomogę,zakończę ten
koszmar,
cierpienie.
Przygotowałem się na to,oczyszczę swoje
sumienie.
Jednak coś jest nie tak...ku mojemu
zdziwieniu
w drzwiach stanął policjant zamiast
męża,
tylko nie wiem czemu...
Właśnie się dowiedziałem,że na sąsiedniej
ulicy
zginął pijany człowiek z naszej
kamienicy.
To był właśnie jej mąż,po którym teraz
płacze.
Kogo bardziej zranił los tego już nie
wytłumaczę.
Czy jego tym,że zginął przypadkiem pijany w
wypadku.
Czy ją,że przypadkiem została samotna,
ale przy okazji od kata uwolniona....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.