Okładka do ksiązki
opowiadanie gwarowe
Okładka do ksiązki
Od downa sukałak jakiegosi pomysłu na
okładke do nowego tomiku.Miałak rózne
pomysły ale zoden według mnie nie był taki
akuratny do tytułu…
Posłymy z kuzynkom na spotkanie nasej cioci
córki siostry nasej babki, rówieśnicom
nasyk ojców i doznałak jakiegosi olśnienio
kiek piyrsy roz w zyciu uwidziała na
obrozku moik pradziadków…Popytałak o niego
i pedziałak do cego mi on potrzebny.
Ciocia Hania mo dziewięćdziesiąt jeden
roków jest córkom ciotki Gałkowej tak jom
nazywoł mój tata bo była jego
krzesnomatkom.
Casem mi o nik syćkik cosi opowiadoł ,ale
mnie jako dziecko interesowały inne
sprawy…
Widziało się mi wtej ze jak ni momy ś nimi
stycności to nie som jest tacy woźni ludzie
w moim zyciu coby o nik wiedzieć…
Dopiero teroz po telu rokak powiązałak ze
sobom rózne tatowe opowieści kiek uwidziała
dom ftory zbudowoł pradziadek swojej
córce,mamie cioci Hani.
Pocułak ciepło drewnianego domu ftory mo
juz sto trzydzieści roków…
Trudno mi o tym spotkaniu z ciociom i z
przesłościom i tym góralskim domem
napisać.
Pojenak wtej ze taki dom a racej dworek
goralski był marzeniem mojego taty
opowiadoł mi nie roz o tyk ścianak ze
śtyrek płazów pochniącyk jedlinowom smołom
połozonyk na podmurowce ze skoli…
Ciocia
Osoba malućko,drobniućko, ciepło jaz dziw
ze se tak dobrze radzi ze syćkimi
obowiązkami i mo cas na spotkania w
Uniwersytecie Trzeciego Wieku,malowanie na
śkle,komputer skep bez ftory łący się z
bratankiem we Francyji już nie bocem w
jakim to mieście siedzi.
Mo dziewięćziesiąt jeden roków i opowiado
nom o nasyk pradziadkak mamie,tacie i
tamtyk casak…
Moi pradziadkowie to Jan Corniok i Anna
Król Rebel.
Mieli duzo dzieci ale ostało im ino ćwioro
po dwok epidemijak jakie wtej były w
Zokopanem.
Trzy dziewcynki i jeden chłopiec.Opowiado
nom o tym ze rodzina Pająkow z Gubałówki a
racej Pająkówki miała cięzkie warunki
zyciowe i duzo dzieci totyz pradziadkowie
wzieni ik na słuzbe do sobie i wycęściowali
jak swoje dzieci…Culi się syćka jak jedna
rodzina.
Trudno mi jest to syćko zapamiętać ale
tytuł do mojego nowego tomiku i te syćkie
opowieści mojej cioci Hani Olszewskiej i
zdjęcie moik pradziadkow pasujom jak
uloł.Sami go oceńcie
„Wysoko urodzeni”
Dom ftory jest na zdjęciu w tle za moimi
pradziadkami lezy już połomany na ziemi po
ostatnik holnyk wiatrak nie wytrzymoł siły
wiatru i pokonany bez cas ale pradziadkowie
podali połecke zycio nowym pokoleniom a te
ozfurkneny się po świecie jak ptoki.
Może kiedy wrócom się do swojego gniozda
pod nase ukochane Hole.
Chałupa
Uwazujem ze jak na pradziadkowe casy ta
drewniano chałupa spełniała role małego
dworku.
Było f niej syćko.Weranda z ftorej dźwiyrze
na ganki i wielkie okna ,oświetlały sień i
schody na poddase do pokoików.Po bokach
sieni dwie wielkie izby z wielkimi oknami i
sprzętami ftore zrobiył pradziadek.Za
jednom ś nik jesce dwie izby jedna to
łazienka a drugo kuchnia…
Podejrzewom ze łazienka była kiejsi kumorom
.Obok ścion dobudowany korytorz z ftorego
som jest wejścia do syćkik izb.
Syćko w tym domu wypielęgnowane,widać z
kozdego konta miłość do tego
miejsca.Cyściutkie,wymyte,ułozone
syćko.Obrazy namalowane bez ciocie zdobiom
kozdy skrawek ściany som jest wsędyj ino z
korytorza trafiyly na wystawe…i pusto
ściana.
Wchodząc do tego domu cułak jakby mnie fto
obłapiyl swoim ciepłem .Haj.
Komentarze (22)
Skoruso, ależ masz "gadane":)))
Lubię poczytać twoje "gwarzenie":)))
ciekawe. pozdrawiam
Wszystko w twoich opowiadaniach (też wierszach)
wypielęgnowane, widać z każdego słowa miłość do życia,
wspomnień rodziny. Zawsze, jak mogę, z wielką chęcią
czytam. Pozdrawiam
Chałupa z duszą, a nie głuche bloki w miejskich
budynkach. Warto było zajrzeć, było co poczytać :)))))
Gwarę musimy piastować i się jej nie wstydzić, ja też
nieraz rzucę nią, ale poprawiam zaraz zanim pacnę w
laptopie.Daję wielkiego +. Pozdrawiam, ps. ja też może
wybuduję sobie taki dworek, marzę żyć z dala od ludzi.
Pozdrawiam.
Przepiękne opowiadania i wspomnienia pisane gwarą -
którą podziwiam
Jak zawsze zachwycasz Skoruso
Pozdrawiam serdecznie życzę miłej niedzieli :)
ciekawe opowiadania...świetne do refleksji:) miłego
dzionka
Skoruso - wspaniałe gwarowe wspomnienia.
Pozdrawiam
Też bym w takim dworku chciała mieszkać,wcale się Ojcu
Autorki nie dziwię,oj musiało tam pięknie być,aż mi tą
jodłą zapachniało,a ciotce pozazdrościć kondycji,iż w
tym wieku jeszcze się udziela na uniwersytecie iii
wieku,oj cudnie,cudnie to opisujesz,fajnie,że w
książce to będzie wydane.
Pozdrawiam Cię serdecznie;)
Wspaniały zbiór opowiadań rodzinnych napisanych gwarą
i refleksją
pozdrawiam
to był wspaniały dom, a ciocia Hania na wagę złota :-)
Skoruso - Twoje opowiadanie zatrzymuje - nie tylko
gwarą zapisane ale i refleksją
pozdrawiam
Skorusa gdzie Ty to wszystko zmieścisz na okładce to
temat na książkę. Bardzo klimatyczne opowiadanie. :)
Ciekawa, rodzinna opowieść, z nostalgią i urokiem
gwarowym.
Pozdrawiam serdecznie:)
Haj! Przybliżasz gwarę ceprom, a ja uwielbiam góry i
wracam do nich przynajmniej dwa razy w roku - z
Pomorza Zachodniego - kawałek :)
Czytanie Twoich utworów idzie mi coraz lepiej -
"ucieszam" się ogromnie ;)))
Pozdrawiam po mojemu: A hoj!