okno
okno prowodyrem myśli mych.
znowu kryje w dłoniach łzy.
róża zasuszona szeleści listkami.
pamiętasz dostałam ją od Ciebie.
wspomnienia odbijają się w zgniłej
zieleni,
w karminowej czerwieni,
czychające na chwile zwątpienia.
znowu zamęczam się.
wszystko powraca jak zły sen.
mój opór był niczym dąb,
moja złość jak żmija była.
teraz to gdzieś się zapodziało między,
kartkami pustego pamiętnika.
zmieniłam się dla oczu twych, dla głosu,
dla ust dla Ciebie dla nas..
porównanie mamy w gwiazdach,
nie jesteśmy już jednością,
tylko osobna cząstka wszechświata.
gorący kubek z herbatą na stole nie
mięta
bo to Ty ją tak ubóstwiasz.
za oknem chodnik, ten sam który,
zakańczał nasze codzienne wędrówki,
pod drzwiami mymi.
żegnałeś mnie pocałunkiem.
to dla niego wstawałam rano,
by powitał nowy dzień,
aby potem mógł,
tak ochoczo utulić mnie do snu.
twe zdjęcie miga mi gdzieś w portfelu.
dyskretnie ukryte w małej kieszonce.
ma specjalnie miejsce,
tak jak i moja miłość.
za późno zrozumiałam,
ważność Ciebie w moim życiu,
powędrowałeś własną drogą.
ścieżką oschłości ale i współczucia,
bo chyba nie wymazałeś z serca mnie,
mówiłes że me imię wyryłeś właśnie tam,
kiedyś moje słowa niczym jad,
gesty jak uderzenia młota,
..przepraszam...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.