Okno
ugieły się gałęzie
wiatr zakotwiczył w konarach
uciekł tafli szkła
promień słońca
zapomniał o mnie dzień
gdy okno oblekł chmurą
a ono zbawia mnie codzień od tych czterech
ścian
przynosi cierpienie
gdy dzieli nas na dwoje i głuszy serca
bicie
nie wierzy że przyjdziesz
wczoraj rozdarły się zasłony
wybacz że zabrakło mi cierpliwości
dziś znowu utkana oczekiwaniem
zamieszkam w oknie
codzień od słońca promieni bledsza
Komentarze (3)
przejmujący wiersz, działa na wyobraźnię
Trzeba tej miłosci szerzej otworzyć okno:)Pozdrawiam
serdecznie+++
Podoba mi się ta melancholia zawieszona w oknie.
Ładne metafory i bardzo poetycka puenta:)Pozdrawiam