Ona,
egoistka jestem, będę kocham cie, ranisz. wiesz ?
Przekręciła klucz w drzwiach, tylko raz
Przecież wiedziała, że za jakiś czas będzie
spowrotem
Odetchnęła, delikatnie, całkiem jak
motyl
Zaczęła powoli schodzić schodach,
W jej głowie znów wybuchła plątanina
myśli
Szała, padał deszcz, to dobrze,
bo na deszczu nie widać łez
Nawet nie próbowała ich ogarnąć,
zaglądała w wystawowe szyby, uśmiechając
się sztucznie
do przechodniów, łzy były niezauważalne, bo
na deszczu
Znów pomyślała o nim, jak bardzo kocha,
jak strasznie nie chce stracić, wciąż
milczała
Na ulicach jednostki ludzi, którzy odważyli
się wyjść z domu
Udawali, że są szczęśliwi, z resztą tak
samo jak ona
Szczęścia nie da się kupić, nie można
dostać w prezencie
To przecież chore, że każą jej oddać co
sami dali
To przecież dziwne, że została sama, a
podobno
podobno tylu ludzi ją kocha
Każde kłamstwo bolało ją teraz bardziej,
mocniej,
Spojrzała na zegarek, było już chyba
późno
Bo szybkim krokiem ruszyła w stronę domu
Myśli o nim zabijały ją wewnętrznie,
chciała mówić
Powiedzieć pragnęła, że jest jej przykro,
że bardzo
Przekręciła w drzwiach klucz, tylko raz
Klucz z czerwoną nakładką
Ona już nie musiała udawać, że jest
szczęśliwa
Ona jest mną, od kiedy zamyka drzwi za
sobą
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.