Ona
Czy to się tylko śni,
czy odchodzimy w nicość?
Idę teraz całkiem sam,
w ręku parasol mam
zamiast dłoni twojej
delikatnej jak
deszcz porannej rosy.
Los włożył we mnie
niezliczone łez gromady,
które swym ostrzem
zabijają każdy gest.
I tylko Ona mogła mi dać
siłę, bym mógł zbudować
tarczę z dwojga serc.
Chciwi sensacji, duszy wróg,
wygrali kolejną rundę słów.
A ja zostałem sam,
w ręku krzyż swój mam
i szukam w pamięci
splecionych dłoni, tęskniących ust
i dotykam jej twarzy
Tak nagle zapłakanej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.