Ona...taka piekna i moja...
Da Ciebie Ewa...!
Nigdy nie myslalem, ze ja spotkam.....!
Idaca przede mna na sciezce wzdluz parku
W pieknych warszawskich Lazienkach
Kobiete o jasnych oczach i o blond wlosach
Najmilsza jaka znalem majac dwadziescia lat
Nie wiedzialem, ze odnajde ja na mojej
drodze zycia
Owinieta letnia mgielka letniego
poranka...!
Tamtych dawnych najpiekniejszych chwil i
marzen
Wsrod drzew, gdzie ptaki spiewaja o naszej
milosci
Nad stawem otoczonym pachnacymi rozami
Wsrod szumiacej trawy i placzacej
wierzby
A wiatr unosil ja delikatnie nad woda
Delikatnym powiewiem czesal dlugie jej
wlosy
Oczarowala mnie wtedy swym spojrzeniem
Wspaniala, piekna i naprawde moja
Jest moim jedynym pragnieniem
Zycie oddam za noc spedzona z nia
Czy to aniol jest w niej, czy diabel ulepil
ja z gliny
Ten czarujacy usmiech Mona Lisy
Jest taka jaka byla wtedy mloda i wesola
Kocham nadal calym moim sercem.....!
Marius
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.