Oni
Ona leży patrząc w sufit ,
sama przed sobą bojąc się przyznać
że przez to wszystko. . .
swoją naiwność i wiarę w dobro
człowieka, strachem przed
chwilami osamotnienia
On odebrał jej zdolność trzeźwego
myślenia
wziął ją w swe objęcia
porwana w sidła namiętności
oddała siebie wraz ze skrawkiem swej
godności
o nic nie pytała , wiedzieć nie chciała
nadzieja jej skrzydeł dodawała
Z dnia na dzień rosła bariera
odszedł zostawiając jej złudzenia
mimo to poskładała piękne chwile
by móc wracać do tych , które były miłe
On odwrócił się i zniknął jak kot
bezszelestnie
kiedy ona gotowa oddać mu była dużo więcej
zmył z niej resztki marzeń prysznicem
rzeczywistości
podziękował za kilka chwil bliskości
brutalna dla niej odsłona:
zbyt ślepo w niego zapatrzona
odsłona dla niego :
nie igrać z uczuciami człowieka drugiego
. . .
Komentarze (3)
Tak wiem, jakie to bolesne:(
nie ważne ile razy upadniesz ważne ile razy sie
podniesiesz...dobre zakonczenie
Trzeba umieć się podnieść. Boję się, aby mnie to
niebawem ( z odwrotną rolą płci) nie spotkało. Smutek
i panika wygrywają. Złość się wznosi na szczyt
wszystkich możliwych emocji. Trzeba odnaleźć w sobie
moc i ją wykorzystać. Dobrze napisane.