Opustoszały perony
Tak nas mało i tak mało czasu dano nam.
Tak nas wielu i tak wiele pożądamy.
Chcielibyśmy wiecznie trwać.
Tyle krwi już przelanej, tyle dzbanów
czeka,
byśmy wypełnili je niepokorą własnych
grzechów.
W imię świata, w imię brata, w imię
zbawiennego światła,
odbieramy sobie przestrzeń, dary u stóp
poskładane.
W ciasnych domach, pod stołami planujemy
spiski,
po cichutku, po malutku, zagarniamy sobie
wszystko.
Każdy okruch, każdy uśmiech tego co nad
nami stoi,
odbierzemy mu skuleni, w bunkrach własnych
paranoi.
To co nasze, to co mamy, to jest wielkość
czysta,
Ale oczy widzą więcej. Zazdrość ścieka
śliną z pyska.
Każdy człowiek ma to samo, każdy włada
światem,
siła miłości i dwóch rąk, zawsze
wyciągniętych na potrzeby uzdrawiania.
Tylu chorych i potrzebujących zamiata ulice
błagając o uwagę,
chcą przemówić ten raz ostatni. Chcą byś
zaprosił ich do obiadu.
I nie ma wzruszeń, nie ma przebacz, nie ma
już dialogów,
To tylko krótkie historie. Dobrze się je
ogląda w szklanym oku.
Ziemia jest szkłem w koronie, o ścianę i
zwykły koniec.
Ale ktoś jeszcze wierzy, że spłoną złote
trony.
Ktoś jeszcze walczy i patrzy nam w
serca,
Ktoś nie karze nas dziś, bo jutro wciąż
możemy więcej.
Ktoś umiera znowu w ulicy, ktoś ma kilka
pytań do Boga,
Miliardy ludzi stoją obok. Nuda uwiera ich
w tyłki. Gwizdek i poszło. Opustoszały
perony.
Komentarze (3)
Walczysz dzielnie rewolucjonisto nie zważając na razy.
Czytam wszystkie Twoje wiersze, nie komentuję, ale w
Twej młodości i sprzeciwie skrywam nadzieję.
Serdecznie pozdrawiam. Prawdziwe próby przed Tobą!
witaj, wiersz mi się podoba, mądra treść.
aktualia współczesnych stosunków społecznopolitycznych
w kraju. pozdrawiam.
Bardzo dużo treści, wiersz jest nią nasycony więc
napiszę tyle, że klimat w sam raz dla mnie, a wiersz
przemyślany i bardzo dobrze napisany. ;)