Orfeusz
Orfeusz
obudzę cię o świcie
by pokazać konającą twarz nocy
czarne ptaki rozdziobujące nasze sny
ale moja rozpacz nie ma skrzydeł
nawet wspomnienia mają kolor sepii
siądę na gałęzi
nieruchomą powieką szmaragdowych liści
naprzeciw twojego okna
usta i dłonie jak zmarszczki nieba
słowa na próżno wypowiadane
puste dotyki
/moja miłość nie ma twarzy/
pusty blejtram
na progu oka źrenicy łakomej
twój cień w oknie?
odjadę ostatnim tramwajem
czerwonym
autor
Amadeusz
Dodano: 2006-11-22 00:23:40
Ten wiersz przeczytano 488 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.