Ostatni papieros
Palę papierosa popijając lampkę wina
Analizując już nawet teorie Darwina
Która nie jest istotna przy błachych
sprawach
Wychodzę na dach
I patrzę w gwieździste niebo
Daremno
bo nie ma w nich drogowskazów życia
nie zapisano w nich sensu bycia
Za chwilkę przyjdzie Morfeusz
I posypie mnie swym złotym piaskiem
Zobaczę we snie pewnie kilka dusz
Tych żywych i martwych
Kochanych i nienawidzonych
Ciekawe czy przyśnisz się mi Ty
Który co dzień mnie budziłes
Calowałes i tuliłes
Już Cię nie ma w moich snach
Nie ma w codziennych chwilach
Już nie dane nam będzie
Chować się w górach
Przed zgiełkiem miast
Dokonując wybory
Zawszę z czymś trzeba się pożegnać
Ja zrezygnowałam z Ciebie
Teraz musze przez życie gnać
Sama
Czasem myslę że jesteś na wyciągnięcie
dłoni
I wtedy me serce niechętnie się broni
Od wspomnien
Nie pytaj czy znalazłam swe szczescie
To już nie ważne jest
Dokoncze wino wypale papierosa
Zamkne swe oczy
A jutro nie będę pamiętać już nic
Komentarze (4)
Bardzo dobre myśli ale ja ten wiersz zrobiłbym
bardziej poetyczny.Więcej kamuflażu myśli przez
metafory, żeby czytelnik zastanawiał się,co też poeta
miał na myśli No ale jak kto lubi pisać.
:)
Bardzo dobry wiersz, jak dla mnie super stworzony
klimat.
Pozdrawiam cieplo:).
Nie moje klimaty:)
ten z pozoru mały wróg dostrzegasz w nim papierosowy
cud