Ostre jak brzytwa myśli
Ostre jak brzytwa myśli
Rozcinają podniebienie
Smakuję je w czasie chwil
Odpornych na sumienie
Gdy kolorujesz
przyszłość
A przeszłość gumką
ścierasz
Mocno zacisnąć zęby
musisz
Dziś pytasz
Jutro strzelasz
Gdy brniesz przez
śnieg
A w oczach nosisz
wióry
W myślach kołdrą ciała
się osłaniasz
I czujesz ciepło
skóry
Bo morał wczoraj inny
był
Zbyt jasny zbyt
klarowny
Dziś patrząc coraz
bardziej w tył
Przestajesz być
rozmowny
Na ziemi nieba klęcząc
Swój smutek demonstruję
Zwymiotowałem cały świat
A nadal wymiotuję
I klęczał tak bez
końca
Samotny
człowieczyna
Każdorazowo chyląc
usta
Na nowo rozpoczyna
Bez końca koniec jawił
się
Codziennie od
początku
A mimo to on dalej
był
Majstrował coś w
żołądku.
Komentarze (1)
wow! Jestem pod wielkim wrażeniem, super wiersz.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na lukrowane
ciasteczko;)