Otchłań
Późno już... Ludzie zamykają oczy... Miasto idzie spać... Ja dopiero wstaję... Wstaję i patrzę przez okno... Ktoś jeszcze chodzi... Słychać tylko szelest liści... Wiejący wiatr... Wszystko nagle ucichło... Jest zupełna cisza... Wsłuchuję się i słyszę... Szeptanie... Z początku bardzo ciche... Później coraz głośniejsze... Wpatruję się w niebo... Widzę gołębia... Wzbił się wysoko... Obserwuję go... Nagle zniknął w ciemnościach nocy... Szukam go, lecz nie mogę znaleźć... Odwracam głowę i po chwili jest... Jest gołąb razem z Tobą... Znalazł Cię w ciemnej otchłani... Wszystko wraca do życia, gdy jesteś przy mnie... Gołąb odleciał nagle... Wraz z nim uciekłaś Ty... Znowu ciemna otchłań pochłonęła wszystko... Przeczesuję niebo wzrokiem, lecz nic nie widzę... Wstaje dzień... Gołąb nie wrócił...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.