Otwarte oczy
Bywają takie chwile...
Otwarte oczy
Lipcowa noc łagodnie wtuliła w ramiona
z cichym szelestem wiatru płynęła muzyka
nokturnami Szopena byłam zachwycona
i poczułam jak moje serce się odmyka
A za oknem był księżyc w srebrzystej
poświacie
spłynęła łza tęsknoty nieśmiała
wstydliwa
w tej niezwykłej muzycznej i nieziemskiej
szacie
otworzyły się myśli dni byłych festiwal
Stałam się chwilą marzeń misternie uwitą
odleciałam w niezwykłe przecudne
przestrzenie
byłam cząstką wszechświata taneczną
suitą
muzyka księżycowa noc wielkie pragnienie
Gdy otworzyłam oczy muzyka uciekła
tylko wina kropelka zalśniła rubinem
i poczułam co znaczy trafić aż do piekła
tam gdzie ludzka samotność jest tym
synonimem
Samotność dopada...
Komentarze (19)
Pasuje tu Szopen, lubił takie romantyczne klimaty.
muzyka unosi w niezwykłe przestrzenie, wystarczy tylko
zamknąć oczy i się jej poddać. Niestety po otwarciu
powiek czar pryska...
Samotność...
Pozdrawiam
Pięknie, melancholijnie...cóż, życie i samotność to
zła rzecz:) pozdrawiam