Paciorki
Z dziennika psychoterapeuty
Nić stawała się raz zbyt grubą, innym zaś
razem - zbyt krótką. Przeto każda próba
nanizania paciorków własnych niepowodzeń -
okazywała się daremną. Próby samobójcze
były tak częste, że trudno było odgadnąć,
czy tenże moment jest, momentem wyjścia z
niej, czy też jej podjęciem.
W tym czasie - nić, nie pozostawała w
stanie spoczynku, ciągle zmieniała swój
kształt, ulegając dziwnym przeobrażeniom.
Niekiedy nawet obierała zarys wisielczej
pętli. Jaki stosunek miały do tego
wspomniane wcześniej paciorki, nieudało się
niestety ustalić, ani grupie
dochodzeniowo-śledczej, ani żadnej innej.
Tym niemniej kobieta, z uporem maniaczki,
ponawiała nanizania. W sumie nie wiadomo,
czy aż tak zależało jej na tym,
bo trzymała to w ścisłej tajemnicy, nawet
przed własnym ego.
Którejś nocy, było to prawdopodobnie zaraz
po zmroku, w żaden sposób nie mogła
odnaleźć tak pieczołowicie skrywanych
paciorków, czuła, że gdy ich natychmiast
nie odnajdzie (nie zdoła ustalić miejsca
ich położenia, względnie kierunku w którym
się oddaliły)zmuszona będzie w trybie
natychmiastowym skorzystać
z telefonu - do przyjaciela. Lecz tu - o
zgrozo - napotkała barierę nie do
przejścia. Niezapłacony abonament
telefoniczny zakpił
z niej perfidnie. Była udupiona...
excudit
lonsdaleit
00:00 Sobota, 12 Stycznia 2013 - ...
Komentarze (8)
No i dobrze, że zgubiła - o niepowodzeniach lepiej
zapomnieć; psychoterapia chyba powiodła się?
Ależ historia o udupionej.
Mnie tam nie razi takie słówko, bo wiem, co autor
chciał zyskać.
To potrzebne do klimatu który chciał nadać.
Niektórzy klną i jest to niezwykle wulgarne, a
niektórzy klną i jest to niezwykle naturalne, wręcz
nie można wyobrazić sobie inaczej.
Czego się czepiać, to nie język psieje w tym wypadku,
to taki utwór!
Jak ja nie lubię hipokrytów!
Pozdrawiam:)
staż - "a co innego próba zrozumienia tych
niekorzystnych zmian." Domyślam się, że to luźny i
subiektywny pogląd na kwestię ("zachodzących zmian
zwanych wulgaryzacją języka?) ewoluowania języka?
lonsdaleit - e, tam. Co innego sposób oceny
charakteru używanego języka, a co innego próba
zrozumienia tych niekorzystnych zmian. Używanie
słabszych lub mocniejszych eufemizmów, nie chroni
przed wulgaryzacją języka.
Nawet joker zawiódł - ot los:))
Psieje, parszywieje, chamieje, stoi w sprzeczności z
niefrasobliwością. Kontrast wywołany między tymi
wyrażeniami - kłuje w oczy, ale ja nie nazwałbym tego
niefrasobliwością (beztroską), ni też zrzucił tego na
karb "czasów", bo czemuż są winne.
lonsdaleit - najpierw usprawiedliwienie, że tego
niczym innym nie da się zastąpić, potem, z lenistwa,
coraz łatwiej o usprawiedliwienie i język psieje,
parszywieje i chamieje. Takie czasy, czy czy taka
niefrasobliwość?
Ostatnie zdanie rozbawiło mnie a powinno zasmucić, ot
szara rzeczywistość :)