pamiętam ludzi...
Pamiętam ludzi którzy przez dzień Boży cały
Pogoda, niepogoda - ciągle pracowali
Pamiętam gospodarzy drobnych,
muskularnych
Rzadkie ich przekleństwa - śmieszne,
niewulgarne
Przed nocą piec gorący i zapach kolacji
Potem - czarno białe przedstawianie racji
W rozmowach, wspomnieniach i w
rozumowaniach
Tak prostych jak miedza, jak znak na
rozstajach
Pamiętam ich koszule, sztywno
krochmalone
Ubrania z kantami ostrymi, szczotką
dopieszczone
Gdy w ranek niedzielny szli poboczem
szosy
Przed płotem kościelnym ściszając swe
głosy
Pamiętam szorstką dłonią po głowie
głaskanie
Na „Szczęść Boże żeńcom”
pleców prostowanie
Potem w odpowiedzi „daj Boże, daj
Boże”
Cieszył się łan pszeniczny, falował jak
morze
Do takiego kraju tak tęsknię jak Norwid
Choć cenię technikę, jednak niepokorny
Myślę czy znajdziemy sens istnienia
skryty
My co rozumiemy bajty oraz bity....
Komentarze (1)
Przepiękny wiersz. Jestem pod wrażeniem. Dawno nie
czytałam takiej tęsknoty, za minionym czasem i nie
tylko. Te łany zbóż, szorstka dłoń, eh! Perełka.