Pan Wietrzykowski
Gdzieś po polach wiatr szaleje
Przeczesując leśne knieje,
A pod miedzą zając siedzi
Bojąc się wietrznej zamieci.
Wiatr od śmiechu się zanosi
I korony drzew tarmosi,
Gnie do ziemi ich gałęzie
Jest niesforny,zajrzy wszędzie.
Przed nim ukryć się jest
trudno
Zajrzy wszędzie bo mu nudno,
Każdym źdźbłem poruszy trawy
Wciąż jest skory do zabawy.
Biega wiejąc dmucha huczy
I wciąż nowych psot się uczy,
Jeśli łąka mu się znudzi
Biegnie na wieś miedzy ludzi.
Daje upust swojej psocie
W garnek zadzwoni na płocie,
Na sznurze pranie pozrywa
Szałaput z niego czasem bywa.
Takie z niego niesforne dziecię
Sami na sobie czasem czujecie,
Kiedy nabiega się już i
natrudzi
Zbiera siły by znowu powrócić.
Komentarze (17)
fajny i wesoły wiersz, lekko się czyta...super:)
miłego dzionka
Ładny obrazek, pasuje do jesiennej aury.
Pozdrawiam.