Panna Amelia
Wjechałem na twój dwór moim koniem
Czekałem na ciebie w gąszczu ogrodu
Mój koń niespokojny zaczął parskać
Nie każ mi czekać koń się wyrywa
Panno Amelio Waginiecka
Wyszłaś w sukni z pozłacanego wulwiszu
Koń cię zobaczył i stanął dęba
Trzymam go za lejce nie przestaje
wtem upadłaś lekko na stado konwalii
Panno Amelio Waginiecka
Podniosłem cię i spojrzałem Ci w oczy
czarne jak dwie perły błyszczące
Wtem koń nie odpuszcza zaczął nas ścigać
ale nie martw się ja Cię ochronie
Panno Amelio Waginiecka
koń galopem przedziera się przez zarośla
biegniemy, brakuje ci tchu, sapiesz
trzymam cie mocno za rękę
wbiłaś mi paznokcie w ciało
Panno Amelio Waginiecka
Uciekaliśmy dzień cały aż koń
stracił siłę i opadł na ziemię zmęczony
leżymy na puszystej trawie zmęczeni
wpatruję się w ciebie i marzę
Panno Amelio Waginiecka
Komentarze (17)
Tak to pani Amelia konika się bojała
i choć byłeś blisko to w dal uciekała
może przytulenie źle wam wychodziło
końsko to czuło i tak was goniło
gdy legliście w lesie gdzieś koło zenitu
to czas szybko leciał aż dobiegł do świtu
i już miłość wielka w serca zapukała
że na zawsze już z tobą Amelia została .
Pozdrawiam serdecznie.
właściwie to wywołałeś uśmiech tym galopem.(Nazwiska
wyśmienite)