Paradox:D
Na poprawienie humorku...:D
Na wzgórzu w dolinie leżała chatka...
Była własnością młodego dziadka,
Ten dziadek miał żonę,co była głucha,
I uwielbiała muzyki słuchać,
Dziadek się cieszył,bo ta muzyka,
Mu przeszkadzała,gdy chiał poczytać,
A czytał dużo,szczególnie horrory,
Wzruszał się przy nich w poranne
wieczory.
Mieli też syna starszego od siebie,
Byli szczęsliwi,że mu się wiedziec,
Syn był karany za liczne oszustwa,
Miał własną firmę na skraju bankructwa.
Byli też dumni ze swego wnuka,
Który zaczepki po barach szukał,
Był zawsze tam,gdzie mocno się prali,
Wszyscy gliniarze go uwilbiali,
Szaleli ze szczęścia,gdy mogli wreszcie,
Znowu ugościć go w swym areszcie.
Tymczasem dziadek z żoną w swej chatce,
Każdego ranka,gdy jedli kolację.
Ciapiąc i siorbiąc głośno dumali:
"Wszyscy w rodzinie nam się udali"!!
Dedykuję ten wiersz wszystkim moim przyjaciolom a szczególnie:L@li,Coli, Moni,Spidiemu,Farmerowi.:]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.