Paranoja
Ucichły wnet krzyki ulicznej paranoi
a światła gasły, jedno po drugim,
powoli.
Noc owinęła mi się wokół stóp.
Nie było już nic oprócz pustego pokoju
Chusteczki co w ręce ściskałam
gorączkowo
I łez, które leniwie paliły policzki.
Zasnęły wnet gwiazdy, a księżyc razem z
nimi
obudził mnie świt blady.
Popchnął gdzieś w ramiona szarej
rzeczywistości,
a ja nic nie rozumiałam
i nic nie powiedziałam,
bo nie było już o czym
Ucichły wnet krzyki ulicznej paranoi
światła znowu gasły
jedno po drugim
powoli
Sen targał moją duszę
zabrakło mi słów..
Muszę wstać jutro rano.
Znów
Moje i jej
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.