Parasol...
Rozpadało się - no wprost wiosennie;
w ciągu chwili nadeszła ulewa.
Wiosna zaskakuje nas niezmiennie
i jak zwykle humory swe miewa...
Że - parasol noś i przy pogodzie -
przypomina sprzed wojny piosenka.
Przeto, żeby być z tradycją w zgodzie,
mam go zawsze, aby był pod ręką...
A więc otworzyłem mą ochronę
i przez deszcz, nie tracąc animuszu
ruszam. Nagle widzę - w moją stronę,
biegnie Ona, w mokrym kapeluszu...
Wpada pod parasol mój zdyszana
i na szyję mi zarzuca ręce:
- Ja o tobie myślę dziś od rana,
proszę, nie zostawiaj mnie już więcej...
Możesz być z kim zechcesz, masz mą
zgodę,
ja ci tego nie mogę zabronić;
ale pozwól mi się - w niepogodę,
pod parasol twojej duszy schronić...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.