Parasol...
dla tej pani w ostatnim rzędzie, która się uśmiecha...tak zaczeła się ta niewiarygodna historia... nie musiałaś się bać, moja droga...
Staliśmy,
pośrodku mokrej ziemi,
pod parasolem uczuć.
Podarowałam ci usmiech,
nie odpowiedziałeś...
Teraz wiemy, czym jest przeznaczenie.
Odwrociłeś się, uśmiechnąłeś.
Jesteśmy sobie.
Dla siebie.
Łzy spływały z dobrym deszczem.
Nie wiesz, że
mój parasol jest zielony...
"tyle mam w głowie złotych gwiazd, jeśli umiesz je odnaleźć..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.