PATRZĄC CI W OCZY
Pewien staruszek powiedział mi,
Że miłość to magia dwóch spojrzeń.
Że patrząc w te cudowne źrenice,
Widzimy,lustrzane,Naszej duszy,odbicie.
Przyjęłam to z uśmiechem,
Gdyż nie za bardzo Go zrozumiałam.
Wracając do domu zastanawiałam się,
Jak obcemu facetowi udało się...
Odgadnąć moje myśli?!
Gdy już myślałam,że to moja,zraniona
dusza,
Śmieje mi się w twarz...podszedł do
mnie.
I powiedział,że oczy są zwierciadłem
duszy.
A moja bardzo cierpi.
Doszłam do wniosku,że w każdej bajce,
Jest nutka prawdy.
Gdy Cię poznałam nie myślałam o tym,
Po prostu gadałam z Tobą i koleżankami.
Nawet nie miałam odwagi spojrzeć Ci w
oczy.
Lecz po pewnym czasie zauważyłam,
Że za bardzo Ci się przyglądam.
Potem pojawiła się konkurencja,
Ustąpiłam zamiast walczyć.
Nie miałam szans na przebicie.
I mimo tego straszliwego bólu,
Który czułam widząc Was razem,
Uciszyłam głos serca,gdy spytałeś mnie,
Dlaczego taka jestem?
Dlaczego milczę w Twojej obecności?
Czy to zazdrość mnie zżera od środka?
Patrząc Ci w oczy-jak
zażenowana-skłamałam,
Że nic mi do Was..a dziś po tylu
miesiącach,
Przyglądam Ci się ze spokojem.
I wiem,że to co było trwać będzie.
Nie złość czy żal,jakim Cię Ona
obdarzyła,
Prócz fałszywej miłości,którą Ci
ofiarowała.
Lecz tym co Nas łączy,
A nie stanowi wiecznej trwałości.
To więź,która przeżyła wszystko,
To miłość i przyjaźń...i znów jest
blisko...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.