Patrzyłam...
Patrzyłam...
Naprawdę patrzyłam
Kiedy Cię spotkam na serca mego
horyzoncie...
Teraz nie wiem jak długo
Ogrzewa mi je Słońce...
Już słyszę stuk
Do drzwi wąskich palców Samotności...
Życie nie gnaj tak!
Proszę!
Litości!
Siedzę i widzę światło
Słoneczne - tak pełne doskonałości
Może to ono zabrania mi tej Miłości?
Przegrzało się do granic swej
wytrzymałości
Dlaczego?
Pewnie z zazdrości...
I chęci zupełnego uczłowieczenia...
Życzę Mu powodzenia....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.