Pean
bez dedykacji...ale z prośbą... z nadzieją...
Przywiodły Cię tu ścieżki kręte
porosłe mchem i... atramentem.
Na białym niebie sam wbrew sobie
zostawiasz ślady głosek - zdobień...
Subtelnie rozkołyszesz serce
błękitom, chmurom w poniewierce.
Zamieniasz w uśmiech blade oblicze,
tak jakbyś słowem gładził policzek.
Roztapiasz smutek zalęgły w duszy.
Szeptem potrafisz i łzę osuszyć.
Kiedy gawędzisz sobie z księżycem,
to każde słowo dniem, nocą, życiem...
Niech więc nie milkną te słowa piękne,
niech kuszą zmysły nocą i wdziękiem.
Niech srebro stali w stalówce pióra
wznosi cię w słowie na szczytów pułap!
Niech ścieżki kręte stworzą labirynt,
byś stąd nie umknął nigdy(!)... miły...
Komentarze (22)
ciekawy wiersz ,jednak byłby o wiele lepszy gdyby miał
tytuł w języku polskim
To sztuka pisać tak pozytywnie :)
Wiersz podobał mi się jest nieźle zrymowany.
... a ładne rymy... a ładne :))))
Refleksyjny wiersz, podoba mi sie.
Niech tak się stanie...plus za pobudzenie w ten
mroźny wieczór do refleksji...pozdrawiam...
Dołączam się do tej prośby,szeptane słowa są najlepiej
słyszalne.Twoj wiersz dla mnie też jest sztuką.