Pękające serce
Obudziłam się,
a razem ze mną wstało słońce.
Pieściło moje zmysły ciepłymi
promieniami,
łaskotało marzenia i sprawiało, że...
dojrzewały niczym letnie czereśnie.
Było tak pięknie, cudownie...
Pachniała miłość...
Szłam droga z tęczy,
by na jej końcu znaleźć Skarb.
Spacerowałam między chmurami aż doszłam do
wysokich schodów.
Spojrzałam przed siebie.
Zawiał silny wiatr zbierającv z moich
włosów pyłki nadziei.
Widziałam Ciebie stojącego na ostatnim
schodku.
Wyciągałeś dłoń,
ale coś dziwnego było w Twoich oczach.
Pomyślałam- mój Skarb!
Zaufałam i schodziłam coraz szybciej, by
wreszcie Cię dotknąć.
Stanęłam twarzą w twarz...
Rozpromieniona podałam Ci serce na
dłoni.
Rzuciłeś w nie kamiennym, zimnym
spojrzeniem- pękło...
Jedno słowo, jedno spojrzenie może zabić całe życie, które w sobie nosimy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.