Pierwsza część… na skraju...
Jaka ona była?
Kiedy [ona] odżyła.
Była potężniejsza od najwyższych gór
pokrytych śniegiem.
Jak pędząca fala odbijała się w niebie
niosąc błękitny spokój zdawała się nie
mieć,
zachamowań, strachu i tej beznadziei
smaku.
Stała się architektem, własnego losu
przyczyną chciała wznieść się wysoko,
miała spojrzeć słońcu oko w oko.
Chciała tak nie wiele, a sny już zaczęła
spełniać.
Przyniosła spokój.
Dała nadzieję.
Pozwoliła odnaleźć się w końcu w tym całym
popłochu.
I nagle zniknęła...
A [ona] wciąż wierzyła...
Komentarze (1)
ładny wiersz ma swój urok, ładne słowa i tajemnice
zawarta w każdym z wersów. Ciekawe czemu zatytułowałaś
go "1"? Serdecznie pozdrawiam++!