pies
wkładam ręce w kieszenie
skostniałe
umykam wzrokiem
spłoszony
tęsknoty moje skryte
zbyt małe
chowam do plecaka
zawiedziony
zbliżając się
za krokiem krok
do kresu śliskiej
drogi
wstępuję jak dziki pies
niepewnie w mrok
na skałach ostrych
kalecząc nogi
nie znając innych dróg
nie znając innych przestrzeni
unikając samochodów smug
i twardych kamieni
zasypiam ...skamląc
bezdomnym...duchem
autor
szary39
Dodano: 2007-12-21 05:57:57
Ten wiersz przeczytano 674 razy
Oddanych głosów: 11
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Bezdusznośc bliskich, rani dusze i cialo
Wiesz...Przykre to, ale niektórzy nie chcą widzieć
bliskich! Uścisk świąteczny!
jak dziki pies
niepewnie w mrok
na skałach ostrych
kalecząc nogi
nie znając innych dróg
nie znając innych przestrzeni
unikając samochodów smug
i twardych kamieni
zasypiam ...skamląc
smutne to zycie.. jakie tu pokazujesz:(
znam wielu ludzi bezdomnych duchem. Sama nawet przez
jakiś czas taka byłam i są momenty że czasem wracam do
tej bezdomności
Bezdomny duchem...Jak większość ludzi, rozumiem co
czujesz. Wiersz jest piękny i pełen emocji
Tyle dni miałem podobnych może nawe nadal mam świetnie
mi sie czytało ten wiersz to jak kawałek mojej
historii