Piesek
Szara ulica, straszna dzielnica
Biednych i bogatych wytyczona granica
Jak pies poczciwy sobie biega
I w śmietniku jedzenia szuka
Przez przypadek zawędrował w dzielnice
bogatą
Stoi godnie pod piękną chatą
I za oknem widzi pożywienie
Lecz nie dla niego to jedzenie
Bo dla psa bogatego
To dla psa tego rodowodowego
On je mu nie smakuje
A ci żołądek już nie wytrzymuje
Wtem drzwi otwarte zauważył
I szybko nos tam wsadził
Wchodzi powoli niepostrzeżenie
By zjeść w końcu to jedzenie
Już bliżej coraz bliżej
Już nachyla się już to liże
W ten pan tego domu łapie, kopie
I krzyczy „won do domu”
Łapie telefon i już dzwoni
Hycel przyjeżdża cierpień nie ukoi
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.