Pieski los
Przyszła do nas zabiedzona i zziębnięta,
dzień był wtedy mroźny, śnieżny, strasznie
wiało,
dałam wody w starej misce, trochę mięsa,
najedzona legła w kącie korytarza.
Córki ciągle powtarzały - niech
zostanie!
Mimo obaw, pozwoliłam i już wkrótce
na spacery wychodziłam z naszą Dżaną,
ktoś powiedział - wreszcie ! Przeszłość
miała smutną.
Stary łańcuch, głód i bicie, gospodarze
nie kochali, do dziś nie rozumiem, czemu
zamiast sprzedać, przeznaczyli ją na
smalec,
przechytrzyła podłych ludzi i uciekła.
Do lecznicy trzeba było iść, zaszczepić,
przy okazji weterynarz ją przebadał
i powiedział, że jest chora trzeba
prędko
operację przeprowadzić dość poważną.
I umknęła Dżana śmierci po raz drugi,
otoczona czułą troską w nowym domu
wypiękniała, wyzdrowiała... Nie na
długo.
Psia księżniczka miała bardzo słabe
zdrowie.
Kaszel, duszność, chore serce,
leczyliśmy
u lekarzy psich najlepszych w całym
mieście
ona chyba jak jej pani - kocha życie,
bo obronną łapą wyszła z tej opresji.
Ucieszyła się rodzinka, że już dobrze
jakiś czas trwała sielanka, kiedy nagle
niedobrego coś zaczęło dziać się z
okiem,
po raz drugi był w robocie weta skalpel.
Wydobrzała i szybciutko powróciła
do radosnych harców, buszowania w
trawie,
teraz znów zachorowała, biedna psina
po raz trzeci pod narkozą operacja.
Dała radę, przetrzymała, lecz coś nie
tak
zapalenie i gorączka, gasła w oczach
Lekarz tylko z rezygnacją machnął
ręką...
Nie mogliśmy Dżany tak kostusze oddać.
W innej, lepszej psiej klinice
powiedzieli,
że są szanse, więc zgodziłam się z
radością
na kurację dość kosztowną i bolesną,
ale za to pies być może będzie zdrowy.
Dzień w dzień znosi mężnie każdy przykry
zabieg,
łyka proszki, jak łakomczuch czekoladki
i z ufnością na kolanach łeb swój
kładzie,
biedna nie wie, że niedługo amputacja.
Straci ogon - najpiękniejszą w świecie
kitę,
u owczarka niemieckiego to ozdoba,
a ja tylko ściskam kciuki - niech
przeżyje!
Czasem trudna jak człowiecza jest psia
dola.
Komentarze (50)
Wzruszający wiersz, też uważam, że warto brać psy po
przejściach, sama o tym myślę, ale niestety mam naturę
włóczęgi, a poza tym bywa, że sobie ze sobą nie radzę,
może kiedyś jak będę się czuła na siłach, to znów po
latach wezmę pieska, już kiedyś miałam tę przyjemność,
tylko najgorsze ranne wstawanie za potrzebą przed
pracą, no i wieczorem też, a i z wyjazdem może być
problem, zatem decyzja nie może być pochopna.
Pozdrawiam Aniu:)
Masz Aniu dobre serduszko. Piękny i wzruszający
wiersz☺
Ładny wiersz..Sam miałem dwa pieski,które po latach z
bólem serca musiałem uśpić.Człowiek choruje ,zwierzę
także.Pozdrawiam
Aniu z przyjemnością przeczytałem Twój pełen przyjażni
i ciepła wiersz poruszając moje serce - dziękowności
Wzruszający, piękny wiersz o naszych "braciach
mniejszych".
Jakże smutny jest los niekochanych zwierząt:(
Dziękuję Aniu. Dobrego dnia.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wiadomo już dlaczego psina nie chce odejść i ma taka
wolę zycia.
Pozdrawiam
Piękny wzruszający wiersz Aniu pełna podziwu jestem
pozdrawiam miło
tyle serca oddałaś. piękna historia.
Ladnie, ciekawie.
Pozdrawiam, dobranoc.:)
Aniu - brakuje słowa by określić wielkość Twego
serducha.
Będzie dobrze.
mnie też wzruszył wiersz:) pozdrawiam Aniu
Wzruszył mnie ten wiersz. Podejrzewam, że historia
prawdziwa, więc życzę zdrowia :) Pozdrawiam.
Aż mi się płakać chce
Piękny tekst Aniu
I ja mam małą sunię owczarka niemieckiego
Jutro kończy cztery miesiące "Bajka" tak ma na imię:-)
:-)
Pozdrawiam:-)
Już 3 miesiące odkąd pożegnałem swoją suczkę. Bożę,
jak za nią tęsknię. Pozdrawiam
...miłośnicy psów to dobrzy ludzie...twierdzi moja
córka...coś w tym jest...czasem psiak trafia w dobre
miejsce, gdzie mu nieba przychylają...mieliśmy Maxa 17
lat...2 stycznia został przez rodinę łzami
pożegnany...
Pozdrawiam serdecznie