Piosenka o śmierci
Szumi las
Szepce las
Chwieją się gałęzie.
Taki czas,
Że już nas
Długo tu nie będzie.
Póki bal
Trochę żal
Odchodzić od stołu,
Jednak dal,
Mglista dal
Kusi nas i woła.
Chociaż mrok
Równam krok
I mrużę powieki.
Jeszcze rok,
Drugi rok...
I spokój na wieki.
Słodko tak
Śpiewa ptak
Kunsztownie szalenie.
Że tchu brak
- Furda. Wszak
Już wkrótce wytchnienie!
autor
jastrz
Dodano: 2018-02-26 00:02:43
Ten wiersz przeczytano 769 razy
Oddanych głosów: 20
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (16)
Wymowna ta piosenka i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)
Do rytmu można zatańczyć! Można Pana prosić? ;-)
Dziękuję wszystkim za wizytę.
Zielona Damo - masz rację. Nie jest to pastisz, bo
zrobiłem to nieświadomie, ale moja "Piosenka..." ma
dokładnie taki sam (nieczęsto spotykany) rytm jak
"Mróz" Tuwima. Przerabiałem ten wierszyk w II, czy III
klasie podstawówki - ponad 50 lat temu - i gdzieś w
podświadomości musiał mi ten rytm utkwić.
Elena Bo - Spodobał mi się Twój wiersz, aczkolwiek ja
bym tak o śmierci nie napisał. Dla mnie jest ona
końcem wędrówki i odpoczynkiem, a nie kimś, kto nas
gania, żeby nam zrobić krzywdę.
Mi tam do niej nieśpieszno, ganiam za nią czasem w
snach... :)
Śmierć na rowerze
Śmierć na rowerze
Wiecie - śmierć mi się przyśniła,
że na rowerze pędziła.
W kapelusz się przyodziała
i tak dziwnie wyglądała.
Na rowerze pochylona,
pędem gnała rozwścieczona.
Wcale kosy też nie miała,
z nosa laserem strzelała,
a gdzie padł promień tam legł trup
bo nos jej sterczał niczym dziób.
Jak się wściekłam o te zgony,
w pogoń za nią przez zagony,
aż się do mnie odwróciła,
krok do przodu postawiła.
Wtedy jej nie urągałam,
tylko przed nią spierniczałam.
I zaczęła mnie namierzać
a ja przed nią szybko zwiewać.
Wyskoczyłam na ulicę
i w panice głośno krzyczę.
Znak dojrzałam na zakręcie,
że trzydzieści i nie więcej.
Przydepnęłam na pedały,
ino tylko zapiszczały.
Jakieś światło mi błysnęło,
w głowie mi się rozjaśniło,
że banana mam w kieszeni,
mogę jeszcze los odmienić.
Wyrzuciłam go za siebie
i już byłam w siódmym niebie.
W poślizg wpadła na rowerze,
mówię wam do dziś nie wierzę.
Wszystko z tyłu zatrzeszczało,
mrowie mnie obeszło całą.
Jak się strasznie wyrąbała,
tylko gruchot usłyszałam.
Szmata jej się zaplątała,
prosto w szprychy się dostała.
Czachę miała podrapaną,
lewą nogę też urwaną.
Więcej na nią nie patrzyłam,
bo zwyczajnie się zbudziłam.
W tydzień o niej zapomniałam,
z sąsiadkami się pośmiałam.
A tu nagle w dzień wypłaty,
przyszły mi aż dwa mandaty.
Niemożliwe, nie uwierzę,
ale mam to na papierze.
Osiem stówek do zapłaty,
mogę spłacić też na raty.
I tam zapis, znów nie wierzę
- prędkość światła. Na rowerze?!
Przebieranki, za prędkości
i za rozrzucanie kości...
Prędkość zgoda, moja wina,
ale kości... - jej przyczyna.
Zapłaciłam dwa mandaty,
rozłożyli mi na raty.
Długo nad tym nie myślałam,
jeden mandat zachowałam.
Przyjdzie kiedyś czas rozliczeń,
z odsetkami jej policzę.
Niech mi dobrze liczy życie.
Mnie tam wcale nie kusi :)
Pozdrawiam Jastrzu :)
Jak to było? Skrzypiał wóz, tężał mróz... :))
Fajny - pastisz chyba :).
ładnie rytmicznie - a ja powiem jeszcze nie czas niech
będzie za mgłą ta dal...
pozdrawiam
Witaj jastrz, podoba się ta piosenka o śmierci.
Czyta się ją, bardzo lekko, ale czuję nostalgię.
Śmierć, to mroczna gra iluzji.
Pozdrawiam i życzę, miłego popołudnia.
Uśmiechnij się.:)
Bardzo wymowne, zatrzymujące, pozdrawiam :)
Niby jest na śmierć już zgoda ale jednak życia
szkoda... :)
Brzmi zachęcająco, ale podobnie jak ewaes nie tęsknię
za takim wytchnieniem.
Miłego poniedziałku:)
Wcale mnie nie kusi ta dal.
A wiersz lekki i ciepły jakby faktycznie to odejście
było wytchnieniem... :)
Miłego dnia :*)
Hej, nie ma lekko jeszcze jest co robić na ziemii;)
"Długo tu nie będzie." to tak jakbyśmy mieli wrócić. A
skoro to piosnka, o śmierci, to po czym? Może "
niedługo( za chwilę)".
Bardzo wymownie, podoba się :) Pozdrawiam serdecznie
+++